1 lipca 2011

Koncert Scorpions w Tarnowie

 
To było największe wydarzenie kulturalne w historii Tarnowa i jeden z największych koncertów 2011 roku w Polsce. 1 lipca na Stadionie Miejskim w Tarnowie z polską publicznością żegnała się grupa Scorpions. Koncertu w ramach trasy pożegnalnej słuchało i oglądało około 15.000 fanów legendy rocka.
 
Tarnów był gospodarzem ósmej wizyty legendarnej grupy w Polsce. Wcześniejsze koncerty odbyły się w podkrakowskim Pobiedniku Wielkim, Sopocie, Ostrowie Wielkopolskim, Gdańsku, Zabrzu i dwukrotnie w Warszawie.
 
Koncert w Tarnowie odbywał się w ramach pożegnalnej trasy koncertowej, w którą grupa wyruszyła tuż po ogłoszeniu zakończenia muzycznej kariery.
 
Scorpions pojawili się w na Stadionie Miejskim już kilka godzin przed koncertem. Wcześniej fanów rozgrzewała i na danie główne przygotowywała Kobranocka. Tuż po godzinie 21:00 rozpoczął się wielki koncert legendy rocka. Klaus Meine, Rudolf Schenker, Paweł Mąciwoda, James Kottak i Matthias Jabs przyjechali na stadion pięcioma jednakowymi Mercedesami klasy S. Kiedy wyszli na scenę, Tarnów oszalał i stał się natychmiast stolicą światowej muzyki. Fanom Scorpions w doskonałej zabawie nie przeszkodziły nawet opady deszczu. Rockowe brzmienie, połączone z nastrojowymi balladami nadało koncertowi na Stadionie Miejskim niepowtarzalny klimat – wyjątkowo było od pierwszej do ostatniej minuty. W pamięci uczestników wydarzenia na długo pozostanie z pewnością widok rozświetlonego tysiącami telefonów komórkowych Stadionu Miejskiego w czasie utworu "Send Me An Angel". – Apelowaliśmy o stworzenie takiego klimatu przed koncertem i udało się. Dla takich chwil warto organizować takie wydarzenia – mówili organizatorzy.
 
W polskiej stolicy ciepła, za którą uchodzi Tarnów, 1 lipca rzeczywiście było bardzo gorąco. Scorpions zaserwowali publiczności swoje największe przeboje. Nie zabrakło ballady "Wind of Change", czy uważanego za hymn zespołu "Rock You Like a Hurricane". Pojawiły się także utwory z najnowszej, zbierającej doskonałe recenzje płyty "Sting In The Tail". Ponad dwugodzinny koncert był wielkim wydarzeniem. Na uwagę zasługiwał również doskonały kontakt Klausa Meine i jego kolegów z publicznością. Sprzyjał temu specjalny wybieg, którym muzycy niemal w trakcie każdego utworu podążali w kierunku fanów. Dzięki temu Scorpions byli na wyciągnięcie ręki osób znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie sceny. Ta z kolei robiła wrażenie. Zespół Scorpions wystąpił na największej scenie, jaka stawiana jest podczas koncertów w Polsce. Wiele emocji wzbudzał także "latający perkusista". James Kottak poruszał się bowiem w trakcie koncertu na specjalnej platformie, co bez wątpienia stanowiło ciekawy efekt dla zgromadzonych fanów.

 

Sprawozdanie [PDF]

 

Opinia

Okolicznościowe wydawnictwa [PDF]

Galeria