Przez kilka lat był rezydentem hoteli, w końcu kupił apartament w Nowym Jorku, a potem dom w Los Angeles. Wciąż jednak nie ma czasu mieszkać, bo w trasie Chris Botti spędza nawet 300 dni w roku, dając ponad 250 koncertów na całym świecie. Ciągle też powtarza, że najbardziej lubi występować w Polsce. Niewykluczone, że kupi tu nawet dom! Polscy miłośnicy przystojnego trębacza znowu usłyszą go na żywo w kraju i to aż w trzech miastach: w Warszawie, Wrocławiu i Szczecinie.
Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych trębaczy na świecie i instrumentalistą, który sprzedaje najwięcej płyt. W trąbce zakochał się już w dzieciństwie. Swoją muzyczną edukację rozpoczął jednak od gry na pianinie – jako że matka była nauczycielką tego instrumentu. Gdy miał 9 lat usłyszał trębacza Doc’a Severinsen’a, ekstrawaganckiego muzyka, który wystąpił w jednym z programów telewizyjnych. Pomyślał wtedy, że mógłby grać tak, jak on. Po kolejnych trzech latach wpadł mu w ucho „My Funny Valentine”, grany przez geniusza trąbki – Milesa Davisa. Odtąd już wiedział, że chce być trębaczem do końca swojego życia. Dorosłe życie poświęcił instrumentowi niemal w 100 procentach. Określa się mianem pracoholika. Nie ma dnia, aby nie doskonalił swoich umiejętności.
– Sukces jako artysta osiągnąłem dość późno, po czterdziestce, i dlatego doceniam go bardziej niż ci, którym udaje się w wieku lat dwudziestu. Cały czas denerwuję się, że dobra passa się skończy, że ludzie o mnie zapomną. Dlatego staram się robić wszystko, co mogę, by ją podtrzymać. Nauczyłem się tego od Stinga. On też jest pracoholikiem. Powiedział mi, że ze sztuką jest tak, jak z mięśniem. Nietrenowany zanika. Kiedy nie ćwiczysz, nie grasz koncertów, tracisz rytm – powiedział Botti w jednym z wywiadów dla polskiego portalu internetowego.
Aby nie zgubić rytmu, w trasie koncertowej muzyk bywa nawet po 300 dni w roku, dając 250 koncertów, dlatego sam przyznaje, że trudno mu rozwijać rodzinne relacje. Podkreśla jednak, że taki jest jego wybór: trasa koncertowa jest najważniejsza. Z tego względu przez wiele lat trębacz był stałym rezydentem hoteli, ponieważ sprzedał swoje mieszkanie. Mimo że nie zwolnił tempa koncertowego, po jakimś czasie muzyk jednak znowu kupił apartament. Wybrał Nowy Jork i dokładnie to mieszkanie, w którym wcześniej przez wiele lat mieszkał jego przyjaciel Sting. Pomimo, że czuł się w nim bardzo dobrze, szybko go sprzedał i kupił dom w Los Angeles. Z wybrzeża Atlantyku przeniósł się na drugi koniec USA – wybrzeże Pacyfiku. Dlaczego postanowił się przenieść akurat do Miasta Aniołów? Bo, jak mówi, gdy idzie do klubu czy pubu, spotyka wszystkich swoich znajomych kolegów – muzyków. Trębacz już jednak zapowiada, że pewnie niedługo znowu kupi dom w Nowym Jorku. W licznych wywiadach Botti przyznaje, że świetnie czuje się w Polsce i bardzo sobie ceni naszą publiczność, którą uważa za wyrobioną muzycznie. Nie wykluczył, że kupi tu nawet mieszkanie! W naszym kraju był po raz pierwszy ze Stingiem w 2000 roku. Ma do Polaków ogromny szacunek. 1 lipca 2011, gdy polski rząd obejmował przewodnictwo Unii Europejskiej, Chris Botti został poproszony o zagranie Preludium c-moll Chopina, którego bardzo ceni.
– Był to dla mnie nieprawdopodobny zaszczyt występować w takim dniu przed Polakami – powiedział później trębacz.
Wykonanie tak się spodobało, że doszło do nagrania z pełną orkiestrą symfoniczną dla Universal Music Polska. Utwór otwiera także pytę „Impressions”
– Ma to być wyraz mojego uznania dla polskiej publiczności, dla muzyki Chopina i dla waszego kraju, gdyż rzeczywiście to właśnie tutaj czuję się maksymalnie spełniony jako artysta – podkreśla w wywiadach Chris Botti, nie kryjąc dumy. Trębacz występował z wieloma muzykami, najczęściej koncertuje jednak ze swoimi kilkunastoosobowym zespołem.
– Mimo że na scenie Chris Botti jest pełen pasji i zaraźliwej energii, nie epatuje wirtuozerią, a jego dyskretne improwizacje nie kokietują odbiorcy. Od lat przyciąga ciepłym, balladowym brzmieniem trąbki, przystrojonym w dostojne melodie i znakomite wyczucie klasycznego repertuaru, w którym podczas koncertów odnajdziemy i Nat King Cole'a, i Leonarda Cohena – mówi Paweł Kwiatkowski, dziennikarz muzyczny Polskie Radio Wrocław.
Już we wrześniu Chris Botti przyjedzie do Polski na trzy koncerty. Wystąpi: w Warszawie – 5 września w hali Centralnego Ośrodka Sportu Torwar, we Wrocławiu – 6 września w Hali Stulecia oraz w Szczecinie – 7 września w hali Azoty Arena. Wejściówki na koncerty można kupić poprzez strony www.bilety.imprezyprestige.com, eBilet.pl oraz w sieci salonów Empik w całym kraju. Promotorem polskiej trasy Chrisa Bottiego jest agencja Prestige MJM.