Na niespełna tydzień przed przyjazdem do Polski, niekwestionowany wirtuoz trąbki, Chris Botti, w wywiadzie zdradza kulisy swojej kariery, przyznaje się do młodzieńczego buntu i podkreśla niezwykłe przywiązanie do Polski, która jak się okazuje stanowi jedno z ulubionych destynacji koncertowych artysty. Chris Botti już w przyszłym tygodniu wystąpi w Warszawie, Wrocławiu i Szczecinie.
Twoja przygoda muzyczna zaczęła się od pianina. Co się stało, że z czasem zdecydowałeś się zamienić je na trąbkę?
Moja mama jest odpowiedzialna za doświadczenia muzyczne i zaszczepienie we mnie tego ogniwa w bardzo młodym wieku. To ona nakłaniała mnie z początku do bycia pianistą, ale jak to zwykle bywa z dziećmi – zbuntowałem się i koniecznie chciałem spróbować czegoś innego. To właśnie wtedy zauważyłem w telewizji Doca Severisena i pomyślałem, że trąbka mogłaby być całkiem w porządku. Chwyciłem jedną, a po kilku latach kiedy miałem 12 lat usłyszałem pierwsze trzy dźwięki „My Funny Valentine” Milesa Davisa. I to był moment w którym zrozumiałem, że chcę zostać muzykiem jazzowym.
Wyobrażasz sobie, że mógłbyś teraz zmienić instrument?
Nie, nie wyobrażam sobie tego. Od tamtego czasu jestem kompletnie skupiony na trąbce i nie wyobrażam sobie teraz grać na innym instrumencie. Zwyczajnie zapomniałem o reszcie i naturalnie przestałem ich używać. W pewnym momencie przywiązujesz się do czegoś w takim stopniu, że nie ma na to innej rady, ja mam tak od dziecka. Byłem bardzo oddany i strasznie ambitny jeśli chodzi o ćwiczenia gry na trąbce, już jako młoda osoba. To były godziny, bardzo długie godziny nieustannych ćwiczeń.
Muzyka jazzowa to przede wszystkim improwizacja. Znajdujesz na nią miejsce podczas swoich występów?
Oczywiście! Improwizacja to ogromna część każdego show i z pewnością publika będzie miała okazje doświadczyć spotkania z jednym z najlepszych bandów jazzowych.
Większość Twoich interpretacji to jednak łagodniejsze utwory – smoothjazzowe. Myślałeś kiedyś o czymś mocniejszym?
Moje występy na żywo są trochę inne od nagrań i cechuje je stylistyczna różnorodność – od jazzu, przez klasykę, aż po rock. Ludzie czasem nie zdają sobie sprawy, że przychodzą na wieczór pełen rozrywki, z udziałem gości specjalnych i z niesamowitym zespołem jazzowym. Po fakcie pojawiają się komentarze „Nie miałem pojęcia, że to będzie tak wyglądać!”. To całkiem przyjemne, wypracowaliśmy to przez wiele lat prób i licznych błędów.
Wiemy już, że bardzo chciałbyś wystąpić w duecie z Tomaszem Stańko. Jest ktoś jeszcze na liście?
Bardzo chciałbym zagrać z Peterem Gabrielem.
Bycie muzykiem to liczne wyrzeczenia i wielogodzinne ćwiczenia – ile czasu poświęcasz obecnie na próby?
Najważniejsze to ćwiczyć każdego dnia, zdarza się, że poświęcam na to po 6 godzin dziennie kiedy nie jestem w trasie. Moja organizacja ćwiczeń jest niezmienna od 25 lat. To rutyna, której nauczył mnie mój nauczyciel gry na trąbce – Willam Adam, u którego uczyłem się w college’u. Ćwiczenia długich dźwięków, arpeggio, chromatyka czy praktyka klasyki pomagają mi upewnić się, że instrument wydobywa odpowiednie dźwięki, a ja jestem w formie. Potem już w sposób bardziej płynny i ciężki do zdefiniowania pojawia się aspekt jazzu. Technicznie jednak o instrument trzeba dbać każdego dnia.
Jak wygląda Twoje zamiłowanie do muzyki filmowej? Ścieżki dźwiękowe to zapewne główny aspekt, na jaki zwracasz uwagę oglądając różnorodne produkcje.
Nie da się ukryć. Mam nawet swój ulubiony film – Cinema Paradiso. Generalnie mam słabość do twórczości Ennio Morricone.
Niebawem spotkamy się w Polsce na trzech wyjątkowych koncertach. Wielokrotnie powtarzasz, że fani w Polsce są bardzo szczególni. Skąd bierze się ta opinia?
Zakwalifikowałbym polską publikę do grona pięciu najlepszych dla jakich miałem okazję występować na całym świcie. Jedna z niesamowitych rzeczy, którą kocham to fakt, że Polacy zdecydowanie wyróżniają się entuzjazmem. Uwielbiam do Was wracać.
To nie będzie Twoja pierwsza wizyta w naszym kraju. Z czym kojarzy Ci się Polska?
Polska kryje w sobie tyle niesamowitych miast i miejsc! Zawsze z całym zespołem nie możemy się doczekać kolejnej wizyty i dbamy o to, aby pojawiać się tam jak najczęściej.
Znalazłeś sobie tu jakieś ulubione miejsce?
Najmilsze wspomnienia pojawiają się kiedy przywołuje wizytę w Krakowie z 2015 roku. Miałem zaszczyt wtedy zagrać Hejnał na wieży Mariackiej.
Rozmawiała Izabela Olek
Przy okazji kolejnej wizyty w Polsce, Chris Botti odwiedzi trzy miasta ,w któych wystąpi wraz z zespołem – Warszawę (5 września, COŚ Torwar) Wrocław (6 września, Hala Stulecia) oraz Szczecin (7 września, Azoty Arena). Wejściówki na te wydarzenia można nabywać za pośrednictwem stron www.bilety.imprezyprestige.com i eBilet.pl oraz w salonach sieci Empik w całym kraju. Promotorem polskiej trasy trębacza jest agencja Prestige MJM