6 lipca 2015

Huczne czterdzieste urodziny

 

Blisko 7 tysięcy fanów świętowało na warszawskim Torwarze 40. urodziny zespołu Motörhead. Ikona ciężkiego brzmienia z Lemmym Kilmisterem na czele dostarczyła publiczności solidnej dawki heavymetalu. Brytyjczycy tradycyjnie zachwycili widownię świetną formą i doskonałym poczuciem humoru. Jedno jest pewne – ta rock'n'rollowa uczta na długo pozostanie w pamięci uczestników koncertu!

 

Pierwsi fani Motörhead  pojawili się przed halą Torwar już na kilka godzin przed rozpoczęciem koncertu. Występ legendarnych Brytyjczyków z  Motörhead poprzedził support polskiej kapeli heavymetalowej Scream Maker. Ekipa z Warszawy wprawiła publikę w doskonały nastrój, grając materiał z debiutanckiej płyty „Livin’ In The Past”, obfitujący w drapieżne riffy, klasyczne brzmienie oraz intrygujące melodie. Heavymetalowcy znad Wisły zaprezentowali kilka ostrych utworów, umiejętnie manewrując tempem i melodyjnością. Gdy Scream Maker schodzili ze sceny, rozgrzana ciężkim brzmieniem publika skandowała na przemian „Motörhead” oraz„Rock and Roll”!

 

Legendarny Lemmy Kilmister wraz ze swoją ekipą pojawili się na scenie punktualnie o godz. 20.30, rozpoczynając z impetem energetycznym „We Are Motörhead”. Zgromadzona publika nie kryła entuzjazmu na widok lidera zespołu. Charakterystyczny czarny kapelusz, długi wąs i nieodłączna gitara w ręku – Lemmy od początku do końca był sobą. Typowa maniera mocnego, charczącego głosu siedemdziesięcioletniego Kilmistera w połączeniu z genialną grą na gitarze i miażdżącą dawką bębnów usatysfakcjonowały wierną publiczność, która na ten wieczór czekała od dawna.

 

Brytyjczycy z Motörhead zagrali ponad godzinne show, w trakcie którego z warszawskiej sceny – oprócz nieodłącznych hitów "Overkill" oraz "Ace of Spades" – wybrzmiały między innymi takie utwory jak: "Damage Case", "Stay Clean", "Metropolis", "Over the Top", „Chase is Better”, „Rosalie”, "Rock It", "Lost Woman Blues, „Dr. Rock” oraz "Going to Brazil". W trakcie show nie zabrakło również imponującej solówki gitarowej, grającego nieprzerwanie od 1984 roku, Phila Campbella.

 

Koncert Motörhead okazał się pełnym sukcesem – zarówno pod względem frekwencyjnym, jak i organizacyjnym.

 

40. urodziny zespołu były doskonałym pretekstem, by zaprosić muzyków do Polski, jeszcze przed rozpoczęciem jesiennej trasy promującej nadchodzący album „Bad Magic”. Mamy ogromną nadzieję, że zespół nie zwolni tempa i – mimo zasłużonego wieku frontmana wkrótce będziemy mogli świętować kolejne okrągłe rocznice aktywności scenicznej Kilmistera i spółki! – skomentował Mateusz Pawlicki z agencji Prestige MJM, która była organizatorem koncertu Motorhead w Warszawie.

 

Warszawska publiczność opuściła Torwar w doskonałym nastroju, z ogromną nadzieją, że forma  Lemmy'ego pozwoli mu jeszcze nie raz odwiedzić nasz kraj.

 

 

Oficialny plakat

 

Galeria