29 marca 2018

Całe pojęcie, które mamy o Jamesie Bluncie to jedno, wielkie nieporozumienie, bo jak sam przyznaje często nazywany był… bydlakiem! Do tego nie raz rozpisywano się na temat błędnej interpretacji jednej z najbardziej popularnych piosenek Brytyjczyka. Okazuje się jednak, że nie tylko standardowe pojęcie o „You're beautiful” jest błędne!  Artysta wyjaśni sprawę już 12 maja w Warszawie!

 

Muzycznie James Blunt słynie ze swoich przyjemnych, lekkich i wpadających w ucho melodii. Teksty, najczęściej przytaczane wyrywkowo również sprawiają wrażenie, że James obraca się w kręgu słodko-romantycznych ballad. Jednak po głębszej analizie okazuje się, że teksty mają drugie dno, słodycz jest tylko powierzchowna, a melodia stanowi jedynie zgrabną i miłą dla ucha przykrywkę dla gorzkiej rzeczywistości.


W tekstach piosenek można znaleźć:
„Superstar”: [Chłopak] mówi o czasach, kiedy nie chce być gwiazdą, bo telewizja zabiła je wszystkie w Ameryce. Och, słońce zawsze świeci w gazetach.
„2005”: Żyjemy w cynicznym świecie. Nie obchodzi jej moda i sława. Ten rodzaj ludzi, w którym wszyscy są tacy sami.
„2005”: Obudziłem się tego ranka i zdałem sobie sprawę, że wszystko, co robię to przepraszanie za piosenkę, którą napisałem w 2005 roku.
„2005”: Nie będę kłamać, nie powiem, że mi nie wyszło. Bo żyję w dużym domu, zarobiłem kilka funtów. Dobry samochód [stoi] na podjeździe (…)
Ale za wysokie szczyty jest wysoka cena, kiedy wszystko, co robisz jest krytykowane”. 


Czy te cytaty nie są kroplą w morzu niewygodnej prawdy? James Blunt, który sam przyznaje, że powiodło mu się w życiu, nie został jednak omamiony sławą na tyle, aby przestać zauważać rażącą rzeczywistość. Przyznaje też wprost, że popełnił w życiu wiele błędów i wyrządził innym wiele przykrości. Zwraca jednak uwagę na to, że nadal jest człowiekiem, który ma uczucia i tak, jak inni, czuje ukłucie, gdy się go obraża. Co ciekawe, Brytyjczyk w oryginalnej wersji utworu nie przebiera w słowach, by wyrazić co ma na myśli!

„Love Me Better”: Ludzie mówią najbardziej wredne rzeczy, byłem nazywany bydlakiem, byłem już nazywany tyloma określeniami. Wiem, że zrobiłem wiele świństw, przyznaję, ale to nie oznacza, że to nie boli”.

 

 

 


Aż dziw bierze, że wszystkie te życiowe prawdy, gorzkie słowa i przemyślenia ukryte są pod tak romantycznymi melodiami. James często wspomina o tym, że zarówno on jak i jego twórczość jest źle odbierana. Stara się wyjaśnić światu, że nie jest tym, za kogo mają go media i jego fani, jednak łatka romantyka wydaje się być przyklejona do niego po wieczność.
– Mam wrażenie, że widzicie mnie, jako poważnego i szczerego faceta, który pisze romantyczne piosenki, a potem można grać je na ślubach… ale tak naprawdę jestem źle odbierany! – powiedział James Blunt w wywiadzie dla BUILD Series.


W wywiadach, komentarzach, sposobie prowadzeniu mediów społecznościowych, ale też po prostu w sposobie bycia widać, że James Blunt wcale nie jest natchnionym romantykiem, ale dość zgryźliwym i ironicznym zawadiaką. Co wciąż pcha publiczność i media w odbieraniu go, niczym wcielenie anioła? Tego, być może po części, dowiedzieć będzie się można już 12 maja w warszawskiej hali COS Torwar, gdzie artysta pojawi się ze swoją nową płytą „The Afterlove”, a także z legendarnymi hitami, takimi, jak „You're beautiful”, „Goodbay My Lover”, „1973”, czy „High”.

Wejściówki na to wydarzenie można nabywać przez strony: bilety.imprezyprestige.com i eBilet.pl oraz w sieci salonów Empik na terenie całego kraju. Organizatorem wydarzenia jest agencja Prestige MJM.